czwartek, 3 kwietnia 2014



Kto z Warszawy, niech wpada! Całe 3 dni będę na Was czekać. Na pewno znajdą się jakieś atrakcje. Poza oczywiście odwiedzeniem mojego stanowiska. Wypatrujcie kolorowe kominy. Do zobaczenia!




środa, 2 kwietnia 2014


Schemat szycia kominu mam już opanowany do perfekcji. Do perfekcji nie opanowałam jeszcze robienia zdjęć kominów. Ale na wszystko przyjdzie pora. Tak mówią, więc powtarzam.  
Też muszę w to uwierzyć, bo póki co jest pora na szycie, obszywanie, wymyślanie i składanie, a nie ma pory, kiedy to spokojnie bym posiedziała i nie myślała jaki materiał z którym połączyć. Gdyby maszyna do szycia tak głośno nie tłukła, szyłabym do bardzo późna... To chyba taki mechanizm obronny.
Mechanizm obronny kojarzy się z biologią, biologia z ekologią, a ekologia z przyrodą. Dlatego dziś takie naturalne i przyjazne środowisku kominy. 
A na mnie już pora.



sobota, 22 marca 2014


Wyjątkowo wcześnie skończyłam dziś swoją pracę, dlatego może napisałabym coś? Ostatnio wpadłam w ciąg wykonywania swoich pomysłów, których jest naprawdę dużo, ale niestety nie ma tylu godzin, żebym wszystko dała radę zrobić. Albo ja jestem mało wydajna? 
Tak czy siak, maszyna do szycia okazała się być bardzo fajną sprawą, kiedy odkryłam, że ona naprawdę szyje. A odkryłam to oczywiście dopiero po ogromnych napadach złości i rozpaczy, bo nitka się kłębiła albo ścieg, który miał być przecież prosty, koło prostego nawet nie stał. Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie czy jesteś cierpliwa?, nie wiedziałabym co odpowiedzieć. Bo z jednej strony od razu doprowadza mnie do szału sytuacja, w której nie wiem co zrobić, a z drugiej strony siedzę godzinami! i próbuję się tego dowiedzieć. Kobiety...
Ale wrócę do tematu. Mój pomysł na maszynę do szycia powiązany był zupełnie z czymś innym. Miały tonami powstawać bransolety, a tymczasem powstają kominy. Na dodatek z dzianiny dresowej. A miały powstawać z innego materiału...Ale jest już plan jak połączyć ten materiał z dresem. Oczywiście. Bo chyba zaczęłam się w dresie zakochiwać.
Jadę jutro do Gdańska na targi Seaside fashion, gdzie moje kominy będą miały swój debiut. Chyba się tym stresujemy. Tym bardziej, że podróż nad morze będzie ciężka. Ale tak to jest, kiedy zanim się zapiszę na targi nie sprawdzę połączeń. Najpierw myśl, później działaj! Niby to oczywiste, a jednak czasem o tym zapominam. 
Mam nadzieję, że nie zapomnę się obudzić. Dobranoc!

sobota, 1 marca 2014


To nie tak, że nie mam pomysłu, to wstawiam znowu obrazek z powitaniem nowego miesiąca, sygnalizując tym samym, że orientuję się w porze jaką obecnie mamy. Witam march celowo i tym samym nawiązuję do jednego z lutowych postów, kiedy to wszystko się waliło, było nieznośne i irytujące. 
Chciałam napisać, żebyście nie tracili nadziei, że kiedyś będzie lepiej, bo nawet mi! się poszczęściło. Piszę nawet, bo ja mam wrodzonego pecha. Jedną z moich największych zalet jest to, że zbieram pecha z całej okolicy i ludzie będący blisko mnie mogą spać spokojnie. Wiele razy przekonałam się, że stare porzekadło, że podobno nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, to zwykła ściema.

Ale do sedna. Z dniem 1 marca zaczynam być jednoosobową działalnością. Taki był mój plan i taką miałam chęć, więc może jednak to porzekadło jest prawdziwe? Chociaż może rozpisywaniem argumentów za i przeciw jego prawdziwości zajmę się kiedy indziej...

Z otwarciem jednoosobowej działalności powiązana jest pewna kwota, którą zaczynam zamieniać w mnożące się w moim pokoju pudła. Zaczynam się bać, jak to wszystko pomieszczę, ale podobno dla chcącego nic trudnego. Chociaż może (po raz drugi) powinnam wziąć pod uwagę, że porzekadła i ja, to niezbyt zgrana para... Tak czy siak, mam wielką nadzieję, że w końcu wrzucę zdjęcie zrobione przeze mnie, zrobionej przeze mnie rzeczy, według wymyślonego przeze mnie projektu...A póki co, pochwalę się publikacją w magazynie Fabric-a. Publikacją zdjęć zrobionych przez miłe osoby, na miłej osobie, zrobionej przeze mnie biżuterii.


P.S. Powinnam poćwiczyć prostszą konstrukcję zdań?

niedziela, 23 lutego 2014

Ja nie zapomniałam o pisaniu. Pamiętam o nim wciąż...ja po prostu nie miałam czasu! Jeszcze dobrze nie zaczęłam być kobietą biznesu, a już nieśmiało zapoznałam się z biznesowymi cieniami. Mam nadzieję, że na blaski długo nie będę musiała czekać. I że w ogóle się ich doczekam. I pewnie dopiero wtedy dowiem się, co to znaczy nie mieć czasu.
Ale do czego dążę...Jak to śpiewał jeden mądry Pan - los się musi odmienić. I odmienił się. Udało mi się wystać w kolejce te wcześniej wspominane dolary. I będę mogła spróbować wykonać projekty, które od bardzo dawna chodzą mi po głowie. I zrobię je. I będę w końcu zadowolona w stu procentach. I bardzo się cieszę i uśmiecham. I słucham Fuel to Fire, która tylko z pozoru jest smutna. I celowo zaczynam zdanie od i. I nie mogę się doczekać, kiedy podzielę się nową kolekcją. I jej nazwą. To by było na tyle. Żegnam się! 
I pozdrawiam.